niedziela, 30 września 2012

załańcuchować się?


Przybywam po przerwie! :)

Pewnie już większość z Was zauważyła, że ostatnim hitem są bransoletki z łańcuszków czy innego 'żelastwa'
z dodatkiem sznurków, rzemyków i innych tego typu dodatków.

W Internecie długo szukać nie trzeba, żeby znaleźć coś w tym stylu.

źródło: http://www.topshop.com oraz http://cropp.com


Moja wersja może na kolana nie rzuca, ale lubię proste rozwiązania.
Z resztą i tak nie miałam zbyt wielu materiałów do wyboru.

Długość bransoletki można sobie doregulować.


Połowa łańcuszka została, więc za jakiś czas na pewno go do czegoś wykorzystam.
Tym razem może do czegoś bardziej kolorowego :)


wtorek, 25 września 2012

kolejny pierwszy raz (no.2)


Po pierwszych spodenkach, ekotorbie, wszytym zamku przyszedł czas na pierwszą spódnicę, a zamarzyła mi się ołówkowa :)

Przy okazji - pierwsze wszywanie krytego zamka...

Materiał może kojarzycie z posta, w którym pokazywałam Wam materiały od cioci.
Spódnicę uszyłam totalnie na oko, zamek dał mi trochę w kość - musiałam poprawiać po pierwszym wszyciu.

A dół podwinęłam ręcznie tak, że nie widać szwu.


Niestety trochę gryzie, więc może w przyszłości doszyję podszewkę.

Podoba się?


Post dodany automatycznie - ja siedzę już w górach i wracam dopiero w niedzielę - pozdrawiam! ;*

poniedziałek, 24 września 2012

bo głodny człowiek to zły człowiek



Dziś mam dla Was przepis na calzone! Mniaaam!

Przepis na ciasto wyszperany w Internecie (bardzo chwalony) i moim zdaniem proporcje składników są idealne.
Ciasto wyrabia się świetnie.

Farsz z kolei zrobiłam na zasadzie 'co mam w lodówce to wrzucę'.
Bo prawda jest taka, że farsz może być dowolny - co kto lubi, od szyneczki, mięska po przeróżne warzywa.
Ale do rzeczy...

Składniki na ciasto:


1.     400g mąki pszennej
2.               1 łyżka cukru
3.                    60g masła
4.                200ml mleka
5.                 30g drożdży
6.                 3 łyżki oliwy
7.  1 łyżeczka płaska soli
8.                       1 żółtko
9.                 Wyrabiamy!

Mąkę należy przesiać, wsypać do niej sól i cukier, wymieszać.
Do tych składników dodajcie miękkie masło.
W osobnym naczyniuw ciepłym mleku trzeba rozpuścić drożdże, po czym dodać łyżkę mąki i oliwę (może być też olej).
Roztwór z drożdżami dodajcie do mąki z masłem. Jeszcze tylko żółtko i dokładnie wyróbcie.

Wyrobione ciasto należy odstawić do wyrośnięcia na ok. 20min.


Mój farsz:


1.     pierś z kurczaka (moja została z obiadu z poprzedniego dnia)
2.                                                                                        1 cebula
3.                                                                              250g pieczarek
4.                                                   garść pomidorków koktajlowych
5.                                                                                         ser żółty
6.               2 łyżeczki przecieru pomidorowego + odrobina oregano
i         
7.           pół puszki kukurydzy, której nie uwieczniłam na zdjęciach 


Tak jak mówiłam. przy farszu mamy zupełną dowolność ;)
Ale jeśli macie ochotę na farsz podobny do mojego to już piszę jak działać.

Pokrojone w grubsze plasterki pieczarki zalejcie na dwie minuty wrzątkiem i skropcie cytryną.
W tym czasie na patelni rozgrzejcie troszkę tłuszczu, wsypcie pokrojoną w drobną kostkę cebulę.
Gdy się już ładnie zeszkli, dodajcie odcedzone pieczarki.
Duście pod przykryciem.


Gotowe pieczarki należy wystudzić.

Podana ilość składników wystarcza na trzy spore pierogi, które niełatwo wpałaszować w całości - jeden zajmuje cały płaski talerz.

Ciasto podzielcie wg uznania na trzy/cztery porcje (ja zrobiłam trzy). Rozwałkujcie tak, żeby uzyskać coś na kształt koła i nakładajcie!

Wspomniane dwie łyżeczki przecieru najlepiej rozcieńczyć łyżką wody, wsypać troszkę oregano i rozsmarować po cieście.
Góra i dół to obowiązkowo ser, reszta według uznania ;)
Składamy na pół i zawijamy brzegi.
Zamknięte pierogi możecie posmarować oliwą lub białkiem, które Wam zostało.

A teraz do piekarnika! Ok. 200st na 25-30 minut i gotowe!


W domu zajadaliśmy calzone z keczupem (wiem, wiem - to grzech we Włoszech, ale co z tego, skoro tak mi właśnie smakuje).

Moje calzone wyszło z góry małorumiane, ale to wina piekarnika i nie wpłynęło to na walory smakowe ;)

Przyznam Wam, że ja mojej porcji nie potrafiłam zjeść do końca, dojadałam następnego dnia i po nocy
w lodówce i kolejnym podgrzaniu... było jeszcze lepsze - naprawdę polecam!

No to smacznego!

niedziela, 23 września 2012

w odpowiedzi na czwartkowe pytanie



W przedostatnim poście z pytaniem na czwartek pytałam Was o pomysł na mój słoik.
Było ich niemało.

Nie potrafię się już doczekać aż skończę moje kolejne masło do ciała, żeby wykorzystać Wasze propozycje.

Tym razem postawiłam na praktyczne wykorzystanie słoiczka. Olśniłyście mnie - przypomniałam sobie, że moja mulina i kordonki trzymam w ubogim woreczku, a ten wala się po szafce i lubi się rozrywać.

Przy okazji zrobiłam z niciurami porządek, wyrzuciłam te splątane i te nie nadające się już do niczego i dzięki temu miejsca w słoiczku było w sam raz.

Żeby nawiązać do zawartości, ozdobiłam wieczko muliną :)



piątek, 21 września 2012

siekierkowy nachustecznik


Pod poprzednim postem tyle porad, że chyba częściej będę się do Was zwracać z tego typu pytaniami!
I obiecuję, że jak tylko słoik zostanie wykorzystany to dam znać, bo naprawdę pomogłyście mi. :)

Ale dzisiaj o czymś innym. Nachustecznik, który chcę Wam pokazać powstał z myślą o znajomym, który niedawno wrócił zza oceanu po trzymiesięcznej nieobecności.

Motywu siekiery proszę nie brać sobie do serca - nie chcę urazić nim żadnego patrioty.
To taki - powiedzmy - osobisty motyw ;D

Pierwotnie miał być po prostu wykrzyknik na końcu, ale że całość napisu 'zeszła' na prawo, musiałam zapełnić pustkę po lewej. Długo się nie zastanawiając namalowałam siekierkę!

'welcome to polska' - żeby nie brzmiało do końca obco :)

A upominek zapakowany został iście po męsku ;D


Mój tutorial na nachustecznik możecie znaleźć - o TU! ;)

Udanego weekendu! 


czwartek, 20 września 2012

pytanie na czwartek



Czasem bywa, że dany przedmiot do 'zrecyklingowania' leży u mnie od dłuższego czasu. 
Ja jestem przekonana, że do czegoś go wykorzystam, ale czasem minie trochę czasu zanim na coś wpadnę.

Stąd moje pytanie do Was ;D

Pod lupę bierzemy zamykany hermetycznie słoik po maśle do ciała! Jego pojemność to 200ml.



Macie jakieś pomysły? Poza wykorzystaniem go na inne mazidła do ciała? :)

środa, 19 września 2012

łaziski festiwal górski 'pod górę'


Dzisiaj trochę taki 'off-topic', ale dla urozmaicenia postanowiłam Wam w skrócie opowiedzieć o mojej minionej sobocie.

Wiem - o takich wydarzeniach powinno się wspominać przed faktem. Jednak byłam pod takim wrażeniem, że nie potrafię się powstrzymać. A notka powstała z nadzieją, że trzecia edycja festiwalu odbędzie się już za rok :)

Łaziski festiwal 'Pod górę' to wbrew pozorom, wydarzenie, które nie dotyczy tylko gór.
Tematyką są szeroko pojęte podróże. To wydarzenie dla każdego, kto lubi programy chociażby Martyny Wojciechowskiej czy Wojciecha Cejrowskiego. A co ważne za sprawą sponsorów wejście jest zupełnie darmowe.


Podobnie jak w tamtym roku udział wzięli wyjątkowi prelegenci - pełni pasji i humoru.
Świetne prelekcje - połączone z pięknymi zdjęciami, filmami oraz doskonale dobraną muzyką.
Wśród prelegentów znalazły się takie perły jak: Wojtek Kukuczka czy Adam Bielecki.
Od 13:00 do 23:30 mogliśmy się znaleźć na kilku kontynentach od Ameryki Pd, przez Europę, Azję, aż po Australię.

źródło: https://www.facebook.com/podgore

Jednak ten festiwal to nie tylko prelekcje... W przerwach każdy, kto tylko miał ochotę mógł się poczęstować sznitom z fetem i szpyrkami (dla niewtajemniczonych: kromką chleba ze smalcem i skwarkami) w dowolnej ilości. Do tego ogórki z buncloka i nikt nie był głodny.

Dla spragnionych była możliwość zakupienia lanego celtyckiego bądź raciborskiego piwa, które pewnie nie wszędzie można spotkać. 

mhmmm!

Całość nie odbyłaby się bez trójki chłopaków, którzy przez pół roku starali się o sponsorów, a także zadbali o wszelkie technicznie i nie tylko techniczne sprawy. Przy takich organizatorach festiwal musiał zakończyć się sukcesem!

źródło: https://www.facebook.com/podgore

Powiem więcej - mało kto wyszedł z wydarzenia bez nagrody. Ich ilość przerosła najśmielsze oczekiwania nie tylko widzów, ale i samych organizatorów.

Sposobów na zdobycie nagród było kilka - można było odpowiadać na pytania prelegentów, zadawać im własne, zdobywać nagrody łapiąc piłki rzucane ze sceny.
Była także możliwość głosowania na zdjęcia, które były nadsyłane do konkursu fotograficznego o tematyce podróżniczej. Zagłosować mógł każdy, a spośród głosów zostały wylosowane kolejne nagrody.

Przyznam się, że ja też nie wyszłam z festiwalu z pustymi rękoma ;D


A całość festiwalu uświetnił góralski zespół :)

Tak dopisała frekwencja:

Widzowie siedzieli również na balkonach :) Ludzie przyjechali z całego Śląska, znaleźli się też goście z dalszych części Polski :)
źródło: https://www.facebook.com/podgore

A więc do zobaczenia za rok na Śląsku!

wtorek, 18 września 2012

recykling jest cacy


Odkąd pamiętam, mam tak, że zanim coś wyrzucę to przynajmniej dwa razy się zastanowię. 
Tak też stało się tym razem :)

O pomstę do nieba wołały rozklekotane baleriny, jednak postanowiłam, przed wyrzuceniem ich do kosza, odebrać im ostatnie nadające się do czegokolwiek elementy.
A mowa o kokardkach!

To co było mi potrzebne widać na poniższym zdjęciu:



Obie kokardki po wyczyszczeniu zeszyłam ręcznie ze sobą na rogach oraz po środku każdej połowy kokardki.
Na środku połączyłam je klejem. 
Zmajstrowałam łańcuszek, założyłam i gotowe!



Naszyjnik jest dwustronny, więc nie trzeba obawiać się o to, że będzie się obracał.

Nie do końca trafia jednak w moje gusta, więc postanowiłam dać mu szanse trafienia w inne ręce.
Czeka sobie cierpliwie na allegro [o tu!].

poniedziałek, 17 września 2012

ciach ciach


Sweterek zauroczył mnie pierwotnie swoją bielą, swoją 'babcinnością' już niekoniecznie...

Jak go położyłam na podłodze sprawiał wrażenie bombki, taki jakiś 'okrąglutki' fason.

Doprowadziłam jego krągłości do porządku, zwężając po bokach, łącznie z rękawami.
Nie trzeba było przesuwać ramion, dzięki temu, że są wszyte po skosie - a więc prosta modyfikacja.

Myślę, że teraz nabrał bardziej dziewczęcego niż 'babcinego' looku ;)


Jak początek tygodnia? Poniedziałek daje Wam w kość?


niedziela, 16 września 2012

so sweet blog award


Ja tu się obijam, a w międzyczasie moja imienniczka z bloga 'Testuję, próbuję, polecam' słodko mnie wyróżniła - za co serdecznie jej dziękuję ;)


O nic nie pytamy ani nie odpowiadamy na żadne pytania. Po prostu wręczamy powyższy znaczek So Sweet Blog Award blogerom/kom, na których blogi chętnie zaglądamy. Wybiera się 5, 10 lub 15 blogów :)

Ja pierwotnie postanowiłam wyróżnić 10 blogów (gdy przyszło co do czego wyszło mi 15) z podziałem na kosmetyczne (lub prawiekosmetyczne) i niekosmetyczne, bo lubię moją urozmaiconą listę czytelniczą :)
Postanowiłam dodać też coś od siebie na temat każdego z blogów.

Wyróżniam zatem (kolejność alfabetyczna):

kosmetycznie...

http://agatamanosa.blogspot.com/ - tu osobiście czuję na przemian zapach luksusu z zapachem ciepłego, prawdziwego domu
http://www.ciasteczkopoleca.pl/ - Kasię znajdziecie nie tylko na blogu, ale również na jej kanale youtube - uwielbiam ją oglądać i słuchać
http://dominikabudzynska.blogspot.com/ - osoba, która niesamowicie mnie motywuje i którą szalenie podziwiam
http://kosmetyczka-agaty.blogspot.com/ - przepiękna kobieta o kosmetykach i nie tylko ;)
http://tusenskonaa.blogspot.com - od kosmetyków, przez kuchnię, po różne porady
http://wchwililuzu.blogspot.com/ - pozytywna kobitka, lubi coś zmalować, a jej recenzje są zwykle tak przekonujące, że kiedyś mogę przez nią zbankrutować
http://za-wysoko.blogspot.com/ - przyjemny mix modowo-kosmetyczno-kulinarno-ciekawostkowy

oraz niekosmetycznie...

http://alicjahandmade.blogspot.com/ - a tak naprawdę Kasia, bardzo zdolna Kasia
http://calymsercem.blogspot.com/ - biżuteria diy i nie tylko
http://cottonandcurls.blogspot.com/ - tu widzę zdolną, piękną mamę dwójki dzieci, szczęśliwą kobietę
http://dagakusnierz.blogspot.com/ - dobre outfity, lubię jej zdjęcia zawsze w przyjemnej scenerii
http://diy-lina.blogspot.com/ - inspirację, świetne motywy na koszulki i zawsze przyjemna muzyka w tle
http://www.jaynsarah.com/ - niezwykle ciepło i rodzinnie, a Sarah ma głowę pełną pomysłów
http://joanka-z.blogspot.com/ - często czuję się zainspirowana za sprawą tego bloga
http://malowanekoszulki.blogspot.com/ - zawsze podziwiam te koszulki (z resztą nie tylko) z opadniętą szczeną

Mam nadzieję, że nie powtarzam się z tym wyróżnieniami :)

A tymczasem pozdrawiam Was wieczorową porą z moją przepyszną herbatką z suszonych - przez moją mamę - jabłek ;)


Dobrej nocy ;)

środa, 12 września 2012

nieudane paseczki


Często przeglądając internetowe inspiracje, wpadam na coś i od razu myślę "ja też takie/to chcę!"
Pełna zapału podchodzę do zadania, a kończy się to zupełnie nie tak jak chciałam...

Żeby nie być gołosłowną, coś Wam pokażę :)

Natknęłam się na ciekawy, paznokciowy tutorial na youtubie...



Proste, nie?

U mnie w praktyce wyszło zupełnie inaczej...

1. Do miseczek miałam trzy podejścia... brałam coraz mniejszą, bo każda wydawała mi się za duża...

2. Lakiery wybierałam chyba z 4 razy... nie może być zbyt gęsty...

3. Mój lakier nie chciał rozpływać się na wodzie tak ładnie jak na filmiku... musiałam nieźle rozbujać miseczkę, żeby wyglądało to chociaż trochę jak na tutorialu.

4. Paluchów nie osłoniłam taśmą, więc zmywania palców było więcej niż zmywania paznokci...

5. O ile jedna dłoń wyszła w miarę, o tyle do drugiej podejść miałam chyba ze trzy - albo lakier szalał już na wodzie albo 'nietak' wychodził na paznokciach... aż w końcu się poddałam i zmyłam wszystko! 

A tu mała fotorelacja mojej porażki:





Cóż, ja nie powtórzę tego never ever, ale może Wam się uda? Może Wasze lakiery będą lepiej współpracowały i będziecie miały więcej cierpliwości niż ja ;)

wtorek, 11 września 2012

oversize po raz pierwszy


Serducho - monotematycznie trochę, ale to była moja pierwsza wizja i tak zostało :)

Spory męski t-shirt to świetny materiał do zabaw w diy.
Obcięłam rękawki i dół bluzki przy oryginalnych przeszyciach, dekolt troszkę powiększyłam i podwinęłam po swojemu.

Początkowo chciałam zostawić 'surowe' wykończenia, ale chyba się starzeję i nie przemawiał do mnie taki efekt. Jedynie rękawkom pozwoliłam, żeby się samodzielnie wywijały i złapałam je tylko nitką w dwóch miejscach.

Serduszko wykonane jest z dwóch warstw - zeszyte razem po lewej stronie i obrócone na prawą.



Niestety na podłodze ciężko uchwycić jej 'oversizowość', więc zrobiłam przed chwilą zdjęcie na wieszaku.
Niestety fotografa, który robiłby mi zdjęcia - nie posiadam ;)


Pozdrawiam! :)


niedziela, 9 września 2012

halucynogennie



A taką ładną stertę materiałów dostałam od cioci!

Mam tu parę ładnych perełek - od kwiatków, przez grochy, pepitkę, coś w stylu marynarskim, kratę, motylki i... grzybki halucynki - a jakże! ;D



Mi się już mieni w oczach!

czwartek, 6 września 2012

bo kurzu nie lubimy


Jedna z prostszych a jednocześnie praktycznych rzeczy, jaka wyszła spod maszyny w moim domu :)

Dwa zszyte prostokąty, 'złapane' rogi i laptop się już nie kurzy :)
A mój - bez tej narzutki lubi łapać kurz nawet wtedy, gdy leży zamknięty.


Bywa, że 'narzutki' w ogóle nie ściągam, bo nie przeszkadza mi w użytkowaniu :)

środa, 5 września 2012

sleeveless


Co prawda lato powoli się kończy, ale...


Za mną już dawno chodziła koszula bez rękawów. Ich mały przegląd znalazłam TUTAJ. Ceny wahają się od 59zł do 200zł. Stwierdziłam więc, że stworzę coś sama.


Wreszcie podczas wycieczki do sh znalazłam coś - czemu nie musiałam obcinać rękawów ani dodatkowo przerabiać. Wystarczyło zmniejszyć do mojego rozmiaru :)



Kusi mnie jeszcze znaleźć coś bez wzoru i przerobić kołnierzyk - jakieś perełki lub ćwieki. Jak myślicie - dobry pomysł? :)



wtorek, 4 września 2012

powietrze pachnie jak malinowa mamba

Dzisiaj mój pomysł na zdrowe śniadanie.

Nieobecność domowników na ogródku działkowym spowodowała, że po czterech dniach myślałam, że maliny na krzakach nigdy się nie skończą! Tyle było zbierania...

Część zamroziłam, resztę wykorzystałam przed chwilą ;)

Ja zużyłam:
- spory pojemnik malin
- 2 gęste jogurty naturalne greckie(2x 200ml)
- pół szklanki mleka
- 3/4 szklanki cukru

Blender (bądź mikser) w ruch i gotowe! Wysoka micha będzie wybawieniem jeśli nie chcemy mieć kuchni w kropki :))

Mhmmm, spieniony, schłodzony - yuummmyyy!


I jak w tytule - podsyłam kawałek :)
Nie każdemu podpasuje, ale pozostajemy w temacie!




Salam alejkum! I miłego dnia ;) Ja też ruszam z domu ;)