piątek, 5 czerwca 2015

powrót

Uwaga! Wróciłam! Też się zdziwiłam ;)

Na dysku mojego komputera zalega masa zdjęć, chociaż sporej części moich tworów niestety w żaden sposób nie uwieczniłam. W końcu jednak nastał taki dzień, że pojawia się post!

W pierwszej kolejności pokażę Wam fartuszek, który uszyłam całkiem niedawno. Był to prezent dla osoby, która stała się moim nowym czytelnikiem. Wszystkie posty podobno przeczytane, a już w trakcie czytania usłyszałam, że po skończonej lekturze ma się pojawić nowy post. Zatem jest!

Szyjąc fartuszek wykorzystałam tutorial z ETI-blog. Mamusia Muminka i napis to już mój twór. Malowane białą farbką do ciemnych tkanin. Muszę przyznać, że malunki po zaprasowaniu są bardzo trwałe i dzielnie znoszą pranie.



Mam nadzieję, że do usłyszenia ;)



sobota, 4 stycznia 2014

bo skarbonki są spoko

Okej, nie będę się kompromitować stękaniem "ojacie! ile czasu mnie tutaj nie było!", to i tak nic nie zmieni. Po prostu przejdę do rzeczy i pokażę kolejną skarbonkę :) Ta powstała dzień przed Wigilią i była częścią prezentu dla mojego taty. 

Tym razem wykorzystałam plastikowe opakowanie po odżywce do włosów.



W warunkach pokojowych, czyli przy użyciu drutu i podgrzewacza, wytopiłam otworek.


Następnie wykorzystałam, tradycyjnie już, klej Magic, stosik patyczków (które zostały mi kiedyś ze zwężania rolety bambusowej, można wykorzystać tutaj np.zapałki) oraz kawałek sznurka jutowego.







No i gotowe!

Kiedyś już pisałam, że bardzo lubię skarbonki. Pamiętacie moją poprzednią? Przez jakieś 4 miesiące, pod koniec tygodnia wrzucałam do niej wszystkie drobniaki, które nagromadziły mi się w portfelu, pomijając 'miedziaki'. Czasem dorzuciła coś mama i całkiem bezboleśnie uzbierała się, moim zdaniem, niezła sumka - dokładnie 141,90zł :D Sprezentowałam ją sobie sama pod choinką, więc miałam dodatkowy świąteczny prezent :))


środa, 6 listopada 2013

a pudełek po butach nie wyrzucamy

Dziś chcę Was przekonać, że z pudełek po butach można wyczarować różne cuda. Wystarczy odrobina czasu, chęci i parę akcesoriów. Inspiracją do przerobienia mojego pudełka był post Happyholic na temat organizacji kosmetyków. Postanowiłam odstawić część zapasów kosmetycznych do tzw. poczekalni, pewna część stoi w szafce. Reszta, której używam regularnie, od dłuższego już czasu stoi na moim stoliku obok łóżka. Mimo, że korzystam z nich niemal codziennie, zbiera się na nich kurz. Ścieranie go nie należy do moich ulubionych obowiązków, szczególnie, że każde opakowanie i pudełeczko trzeba osobno przetrzeć. Postanowiłam, więc stworzyć dla tych kosmetyków jakieś miejsce, tak by się nie kurzyły, a mi było wygodniej sprzątać. Wzięłam, więc do ręki pierwsze lepsze pudełko po butach i zaczęłam działać :)



Zaczęłam od zrobienia ruchomego wieka. Nacięty brzeg pokrywy wysmarowałam niezastąpionym klejem Magic (ok. 3zł) i przykleiłam do pudełka.



W środku umieściłam patyczki, które miały ułatwić malowanie. Znalazłam w domu resztkę białej farby, jakiś pędzel i pokryłam pudełko dwoma warstwami farby. Świetnie nadałaby się tutaj farba akrylowa w tubkach (ok. 5zł). Ja w ramach oszczędności korzystałam z tego, co było już w domu :)




Chciałam probić na pudełku jakieś maziaje czarną farbą, a że takowej w domu nie było, zaczęłam rozglądać się za czymś innym. Kredki - średni pomysł, marker - też nie bardzo... W końcu wpadłam na pomysł, by użyć lakieru do paznokci. Nie używałam go w ogóle, więc stwierdziłam, że przynajmniej się nie zmarnuje. Zastanawiałam się tylko jak zachowa się na farbie skoro to tzw. pękacz. Zrobiłam na gazecie próbę i okazało się, że nie pęka on tak jak na paznokciach, a do tego wykończenie robi się matowe, a nie błyszczące. Lakier okazał się, więc strzałem w dziesiątkę :) 




Od jakiegoś czasu w szufladzie zalegały mi paseczki z butów. Postanowiłam, że przyszła pora, by dać im drugie życie :D Tutaj kolejny raz przyszedł mi z pomocą klej Magic.





Środek, żeby nie był taki szarawy, wykleiłam zwykłymi białymi kartkami.


Teraz jeszcze szybki podgląd na mój kosmetyczny stoliczek z pudełkiem i bez:


Część kosmetyków poukładałam bokiem, by ułatwić sobie wyjmowanie ich ze środka.




Dzięki temu na stoliku zostały tyllko większe opakowania, a  wycieranie kurzu stało się łatwiejsze, gdyż  nie muszę już przecierać każdego drobnego pudełeczka z osobna :).

Możliwości wykorzystania pudełek po butach jest od groma. Poniżej podzielę się z Wami linkami jakie znalazłam w sieci:
1. Walizka z pudełka po butach krok po kroku - stąd właśnie pomysł na wykończenie mojego pudełka, parę rzeczy jak widać pominęłam.
2. Organizer "kablowy" - by uporządkować plątające się pod nogami kable.
3. Pudełka po butach na buty - wyglądają dużo ładniej i wiemy co mamy w środku.
4. Pudełko na wstążki - czyli coś dla tworzących.
5. Pudełko z lakierami do paznokci - coś dla lakieromaniaczek.
6. Pudełko jako opakowanie prezentu - bo obdarowywanie się jest fajne.
7. Komódka z pudełek - cudo! Jeśli macie jednakowe pudełka na zbyciu, zróbcie koniecznie. Tu dziewczyny wykorzystały pudełka z Glossyboxa, same w sobie są już ładne w środku, więc nie trzeba dodatkowo obklejać :)
8. Półeczki na ścianę z pudełek - najlepiej na coś lekkiego ;)
9. Obraz z wieczek - wygląda ciekawie, prawda?
10. Domki z pudełek - coś dla maluszków.
11. Organizacja kosmetyków - coś dla kompletnych kosmetykomaniaczek, bo porządek musi być!
12. Domek dla lalek - też kiedyś miałam swój własny zrobiony z pomocą mamy :))
13. Miejsce na biżu - krok po kroku , czyli dobry patent na wieczko.
14. Pudełka na drobiazgi - bo tak pudełko po butach prezentuje się znacznie ładniej.
15. Organizer na biurko - tu przyda się jeszcze parę rolek papieru toaletowego.

Mam nadzieję, że czujecie się zainspirowani ;)

środa, 23 października 2013

kiecka uniwersalna

Kiecka, którą Wam dziś pokażę, powstała pod koniec sierpnia. Uszyta została z myślą o rodzinnej imprezie, ale zdążyła zaliczyć już ze mną egzamin na studiach oraz imprezę ze znajomymi. Wykrój od Papavero okazał się, więc strzałem w dziesiątkę, bo całość okazała się bardzo funkcjonalna i myślę, że jeszcze nieraz wskoczę w tę kieckę :))


Wiem, wiem, jakość zdjęcia nie zachwyca, jednak myślę, że to co ma być widoczne, widać. Dokładniej szycia oddaje rysunek projektu ze strony Papavero:


Uniwersalna kiecuchna! Nie mogło, więc jej zabraknąć w mojej szafie, a że szyło się całkiem przyjemnie, to wszystkim, którzy mają dostęp do maszyny, bardzo polecam ten wykrój ;))

środa, 2 października 2013

skarbonka nr 2 + w bonusie wyniki rozdania

Co ja robię tu uuuuuu, co Ty tutaj robisz? :D Ok, wróciłam! Czy na chwilę czy na dłużej to się pewnie okaże. Post w końcu się dla Was napisał. Mam też wyniki candy :) Zanim jednak o wynikach, napiszę o mojej nowej skarbonce.

O tym, że przed wyrzuceniem czegoś do kosza dwa razy się zastanawiam, kiedyś już pisałam. Tak się stało i tym razem. Właśnie wyrzucałam plastikowy słoiczek po kulkach odświeżających powiettrze, gdy pomyślałam: "Stop! Będzie skarbonka!". Jedyne skarbonki, które zdają u mnie egzamin to takie, których nie można otworzyć. Takie, które trzeba dorwać na przykład z młotkiem, aby dostać się do środeczka. No i powstała :)

Pseudo słoik umyty...


Teraz pora na tak zwany przeze mnie "wrzutnik". Rozgrzałam nad palnikiem drut i wytopiłam odpowiedniej długości otworek.


Pasuje...


Security? Rzecz najważniejsza! Duuużo kleju (tu Magic za jakieś 3zł) i zakręcam, aby nikogo (zwłaszcza mnie) nie kusiło.



Prawda jest taka, że nawet w takiej postaci miałam już skarbonkę, ale postanowiłam, że się trochę pobawię i nadam jej trochę życia. Wieczko obsmarowałam klejem.



Zarzuciłam kawałek materiału...


... i zaczęłam obklejanie muliną. Początku nie uwieczniłam na zdjęciu, ale wystarczy przewiązać tuż przy wieczku kawałek muliny, a potem obkręcać nią i obkręcać wysmarowany klejem słoiczko-pojemniczek.


Gotowe! Teraz tylko czekać aż się wypełni grubą kasą i można z rozkoszą rozwalać swoje dzieło młotkiem :D


Skarbonki można robić naprawdę z wielu rzeczy. Nada się chyba każdy słoik. Kiedyś już Wam jedną pokazywałam - o tu. Jakiś czas temu, przez około dwa miesiące, zapełniałam skarbonkę zrobioną z małego pojemniczka po avonowych kulkach brązujących. Nie ozdabiałam go. Zakleiłam tylko na gwincie i rozgrzanym drutem zrobiłam otwór :)

 Teraz wyniki. Z meeega opóźnieniem, ale są. Szybkie losowanko z generatora i mamy!


 Komentarz siódmy z kolei należy do... ARTSON :)) Zgłoś się do mnie z adresem, szybko wyślę paczuszkę. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)

wtorek, 3 września 2013

piżamka w krokach kilku

Wiecie co? Przed wyjazdem na wakacje uświadomiłam sobie, że nie mam żadnej fajnej piżamy... Ale jak to? Tak to, część moich noclegowych ciuszków albo poszła do kosza albo składa się z przypadkowych koszulek i galotek z mojej szafy. Szybko postanowiłam to zmienić. W ręce wpadł mi materiał, na który totalnie nie miałam pomysłu (typowo pościelowy wzorek) no i nieużywany t-shirt :)
Tak wyglądało to w szybkim skrócie...



A tak krok po kroku...
Galotki powstały w ten sam sposób, co moje pierwsze, o których pisałam dawnooo temu tu (o dziwo to też piżama! gdzie ona się podziała? nie mam pojęcia :O)



Ciach, ciach, szyju, szyju...


Jeszcze tylko gumka w pas i gotowe!


Pora więc na górną część :)
Z t-shirtu poodcinałam to, co zbędne...



Powiększyłam ciut dekolt ;)


Zaszyłam trochę pod pachami, żeby w nocy nie świecić niczym nieświadomie. Zmierzyłam długość materiału jaką potrzebuję na lamówkę.


Wymierzyłam paski odpowiedniej długości i szerokości, złożyłam na pół, przeszyłam, 'obzygzakowałam' (ehh jak mi się marzy overlock)...


... i zaczęłam montować do t-shirtu.



Lamówkę obróciłam i dodatkowo przystebnowałam, tak żeby nic się nie odwracało.


To samo zrobiłam z dekoltem oraz dołem koszulki, no i gotowe!


Materiału zostało sporo, a że wielogodzinna jazda pociągiem w Polsce to istna katorga, postanowiłam, że uszyję sobie jeszcze umilacz podróży, czyli małego jaśka! Co prawda po pociągu nie paradowałam w piżamie, ale już na miejscu komplet prezentował się zacnie :D


Z wakacji niestety już wróciłam, bo wszystko co dobre szybko się kończy, ale myślę, że piżamowy zestaw jeszcze nie raz się przyda :D

Mam pytanie: ta forma zdjęć w postach podoba się Wam bardziej czy mniej? Ten post akurat był z cyklu "krok po kroku", więc tym samym i zdjęć więcej. Jednak zastanawiam się czy lepiej większe zdjęcia jak w tym poście, czy może przyzwyczailiście się i polubiliście moje "mozaikowe", posklejane zdjęcia, jak w poprzednich postach? :)

Pooozdrawiam! :)