Pierwsza w tym roku sobota była dla mnie dniem niemal w całości spędzonym w domu. Z nudów pocięłam lumpeksowy sweter za złotówkę. Poszło tak jakoś bez zastanowienia, bez mierzenia, czyli zgodnie z zasadą "co wyjdzie to wyjdzie, najwyżej wyląduje w koszu". Nawet wyszło... Zaleta jest przynajmniej jedna - można się nim owinąć, dwa razy albo nawet trzy, tak aby przylegał do szyi i milutko grzał :))
Później było już tylko małe spa, relaks i błogie leniuchowanie ^^
Oooo... ostatnio miałam przyjemność pić to samo ;) Przepyszne !
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100% ^^
UsuńNo i to mi się podoba! recykling pełną parą:)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńsweter w nowej odsłonie - cudo! kurcze jak ja dawno spa sobie nie robiłam..:)
OdpowiedzUsuńA takie spa czasem potrafi dodać niezłego powera ;)
UsuńI jak zwykle z Twoich kombinacji wyszło coś fajnego :) miałaś świetny pomysł!:) Pozdrawiam, S.
OdpowiedzUsuń:)
Usuń